czwartek, 8 stycznia 2015

Starożytne technologie rolnictwa vs sadzenie na balkonie


Hej, ostatnimi czasy bardzo interesuje mnie temat starożytnych kultur, w tym wynalazków i rolnictwa.
(UWAGA temat nie typowy nie do końca związany z ideą bloga ale jestem tym tak podjarany że (dziewczyna ma dość mojego gadania) musiałem coś o tym napomknąć tu ;D teoretycznie przy odpowiednim podejściu można na tym oszczędzić pieniążki wydawane na jedzenie. Ale nie o to w tym artykule chodzi)
Nie mam co prawda zamiaru rzucenia wszystkiego i zostania rolnikiem, ale naszła mnie chęć posadzenia czegoś własnego i chciałem się z wami tym dziś podzielić. Pytaniem jest czy to się w ogóle opłaca i czy się zwróci.

Niema niestety jednoznacznej odpowiedzi. Poza tym czasem warto mimo że niekoniecznie się opłaca. Wszystko zależy jednak od tego jakie mamy warunki. I jak daleko jesteśmy gotowi z tym zajść. Czy chcemy posadzić np tylko doniczkę na ziemi lub parapecie czy może jesteśmy gotowi poświecić półkę na całej ścianie. Średnio można liczyć na 5-30kg plonu z 1m2 rocznie, zależnie od tego co sadzimy i jak nam to idzie.

Najlepszym rozwiązaniem byłaby mała 300-500m2 działeczka z ROD której roczne koszta to nie więcej niż 500zł wtedy nawet z posadzonej 200m2 powierzchni możemy zebrać np tonę warzyw rocznie lub nawet więcej. Taka działeczka może nam więc pomóc zaoszczędzić kilka tyś złotych na jedzeniu rocznie. Ale wymaga na pewno poświecenia jej sporej ilości czasu, wtedy po przeliczeniu naszego wkładu pracy na godzinę wyszłaby nam dość słaba stawka ;) Ale przyjemność z jedzenia własnych warzyw powinna rekompensować to wszystko z nawiązką. Ale co jeśli nie masz w okolicy ROD z wolnymi pustymi działkami i musiałbyś odkupić ją za 5-10tyś złotych? Co nie brzmi już tak opłacalnie. I robi się jak dla mnie drogą zabawą w małego ogrodnika, za drogą.

Zostają balkony i i miejsce w pokoju a skoro już bawimy się w ogrodnika dla samej zabawy. Można by popłynąć z tematem bardziej finezyjnie niż sama doniczka na parapecie, Można zabawić się w Aquaponics.

  "To system produkcji żywności łączący konwencjonalną akwakulturę (hodowlę wodnej fauny w zbiornikach) z hydroponiką (uprawa roślin w wodzie) w wytworzonym symbiotycznym środowisku. W konwencjonalnej akwakulturze ekskrementy zwierząt kumulują się w wodzie, zwiększając jej toksyczność. W systemie akwaponicznym woda z akwakultury zasila system hydroponiczny, gdzie produkty uboczne rozkładane są przez bakterie na azotany i azotyny, które następnie wchłaniane są przez rośliny jako produkty odżywcze. Oczyszczona w ten sposób woda wraca do akwakultury.Ubytek wody w takim systemie to głównie parowanie. Stosując właściwe rozwiązania technologiczne do utrzymania pożądanej temperatury i zasilania pomp do cyrkulacji wody, system taki może być niemal samowystarczalny."                                                                                                  Źródło Wikipedia


System działa tak fajnie że bogata w składniki "brudna" woda z akwarium zostaje przepompowana do roślin znajdujących się w keramzycie i z powrotem wraca do akwarium już jako czysta woda. Co czyni to fajnym rozwiązaniem dla każdego kto ma akwarium a nie chce mu się zmieniać brudnej wody hehe. Poza tym sami powiedzcie HOW COOL IS THAT?

10 komentarzy:

  1. Cześc, jak w temacie, zastanawiam sie nad wyborem krzewów owocowych, wybór padł na malinę, dokładniej chodzi mi o ten typ http://www.domisad.pl/malina-gigant-czerwona.html czy ktoś z was ma doświadczenie w pielegnacji, polecacie czy raczej unikać?

    OdpowiedzUsuń
  2. Teoretycznie w aquaponice można wszystko jak wytworzysz odpowiednie warunki. Odradza się jedynie upraw które mają swoje plony pod "ziemią" z racji bezpośredniego kontaktu z tą "zanieczyszczoną" wodą z akwarium. Ale maliny powinny być ok.

    OdpowiedzUsuń
  3. fajny blog! będe częściej tu zaglądać

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe i interesujace wpisy

    OdpowiedzUsuń
  5. inspirujące wpisy i fajne zdjęcia

    OdpowiedzUsuń
  6. wspaniały i interesujący wpis!

    OdpowiedzUsuń